Polska ekipa trenerska na Mistrzostwach Europy w Czarnogórze - co na to Prezes PZSzach!
Na Facebooku Pani Katarzyna Szczurek mama uczestniczącego tam Krzysztofa napisała:
Rozmawiałam pod salą gry z Pawłem - kolegą Krzysia, który bardzo szybko skończył partię i jak zwykle nikt na niego nie czekał. Jego trener mu powiedział, że nie będzie na niego czekał pod salą gry, bo mu się nie chce tam siedzieć i co tam będzie tyle czasu robił ( słowa Pawła). Nie skomentuje tego, ale samo się do ust ciśnie... Przedwczoraj na obiedzie po ok.10 minutach czekania na dostawę deseru jeden z trenerów akademii porwał sprzed ręki malutkiej dziewczynki ostatni kawałek ciastka, chociaż miał na talerzu już trzy a dziecko zostało z niczym. Prawo silniejszego? Żal mi się zrobiło tego dziecka a co sobie pomyślałam o tym panu to moje. Sama wzięłam kawałek jabłka i wyszłam stamtąd, bo nie chciałam się na tą dzicz patrzeć. Jakby ktoś nie wiedział jak wygląda wyjazd z "ekipą PZSzach" na Mistrzostwa ma pełny obraz. Szkoda gadać.
Kolega Krzysia, który przyjechał tu bez rodziców, za to z pełnym finansowaniem i opieką trenerską skończył grać już wcześniej i niepokoił się, że nikt po niego nie przyszedł. Krzyś skończył partie, a po Pawła nikt się nie zgłosił. Choć mi go było bardzo szkoda nie mogłam go zabrać ze sobą, bo nie jestem jego prawnym opiekunem i gdyby cokolwiek mu się stało to ja ponosiłabym odpowiedzialność. Poszłam szukać jakiś trenerów pod główną salę, żeby się nim zaopiekowali. Na szczęście ktoś tam był. Jakbym nie poszła, pewnie dopiero o północy ktoś by się zorientował, że dziecka nie ma. Tak jak przedwczoraj z innym 11-letnim zawodnikiem. Obcy rodzice niepokoili się, że po godzinie 22.00 jeszcze go nie ma w hotelu. Próbowali skontaktować się telefonicznie z którymkolwiek z kierowników ekipy. ŻADEN Z NICH NIE ODEBRAŁ TELEFONU. Straszne to jest. Okazało się, że dziecko zgubiło się wracając po ciemku samotnie z sali gry do hotelu. Nikt się nim nie zainteresował....
Szkoda tylko, że kierownikiem jest pan Bielczyk. Już wolałabym kogoś zupełnie obcego.Niestety zmieniłam o nim zdanie o 180 stopni. Wszystko tylko i wyłącznie dla kasy. Nic z serdeczności i i za dziękuję. Szkoda. Przede wszystkim naszych dzieci.
Kierownik ekipy oficjalnej reprezentacji Polski rano śpi do 9.00, potem nie interesuje się swoimi zawodnikami w najmniejszym stopniu. Nawet nie jest łaskawy zapytać jak dziecku poszło. Koszmarne warunki dla rodziców go nie obchodzą, bo nie on czeka na swoich zawodników jak skończą rundę. Wyspać się, wypocząć i zwalić całą robotę i odpowiedzialność na rodziców. Tak najprościej. I za nasze pieniądze. Po to PZSZach wysłał dwóch kierowników. " Bo się drugi przydaje". No chyba do towarzystwa.
Oficjalna reprezentacja Polski juniorów na MEJ to jakaś parodia. Nie ma żadnej organizacji, każdy sobie, trenerzy zajmują się tylko i wyłącznie swoimi zawodnikami ( co jest zrozumiałe) a kierownicy ekipy nie zajmują się żadnym. Przy salach gry nikt, oprócz oczywiście rodziców, na zawodników nie czeka i się nimi nie interesuje. Przecież kierownik nie będzie stał na parkingu bez miejsca do siedzenia, schronienia przed deszczem i kibla. Za to drinki się pije świetnie, bo to przecież na koszt naiwnych rodziców, którzy chcieli, żeby ich dzieci zagrały w tym prestiżowym z nazwy turnieju. Potem pzszach znów napisze, że to RODZICE uprawiają turystykę szachową. Za rok pewnie wyślą pięciu kierowników, bo przecież darmowe wakacje bez praktycznie żadnych obowiązków się swoim należą. Wyspać się można, graczami zajmą się rodzice lub ich prywatni trenerzy a wypoczynek na koszt naiwniaków jest świetny. Rodzic może najwyżej usłyszeć, żeby się wyluzował i nie przejmował się kojarzeniami, pobieraniem partii i szachami. Przepraszam. Czy ja tu jestem na wakacjach? Po co w takim razie tu przyjechaliśmy? Grać czy się wczasować? Wg kierownika ( przepraszam Panie Jacku) wczasować. Według mnie nie.
Rozmawiałam pod salą gry z Pawłem - kolegą Krzysia, który bardzo szybko skończył partię i jak zwykle nikt na niego nie czekał. Jego trener mu powiedział, że nie będzie na niego czekał pod salą gry, bo mu się nie chce tam siedzieć i co tam będzie tyle czasu robił ( słowa Pawła). Nie skomentuje tego, ale samo się do ust ciśnie... Przedwczoraj na obiedzie po ok.10 minutach czekania na dostawę deseru jeden z trenerów akademii porwał sprzed ręki malutkiej dziewczynki ostatni kawałek ciastka, chociaż miał na talerzu już trzy a dziecko zostało z niczym. Prawo silniejszego? Żal mi się zrobiło tego dziecka a co sobie pomyślałam o tym panu to moje. Sama wzięłam kawałek jabłka i wyszłam stamtąd, bo nie chciałam się na tą dzicz patrzeć. Jakby ktoś nie wiedział jak wygląda wyjazd z "ekipą PZSzach" na Mistrzostwa ma pełny obraz. Szkoda gadać.
Kolega Krzysia, który przyjechał tu bez rodziców, za to z pełnym finansowaniem i opieką trenerską skończył grać już wcześniej i niepokoił się, że nikt po niego nie przyszedł. Krzyś skończył partie, a po Pawła nikt się nie zgłosił. Choć mi go było bardzo szkoda nie mogłam go zabrać ze sobą, bo nie jestem jego prawnym opiekunem i gdyby cokolwiek mu się stało to ja ponosiłabym odpowiedzialność. Poszłam szukać jakiś trenerów pod główną salę, żeby się nim zaopiekowali. Na szczęście ktoś tam był. Jakbym nie poszła, pewnie dopiero o północy ktoś by się zorientował, że dziecka nie ma. Tak jak przedwczoraj z innym 11-letnim zawodnikiem. Obcy rodzice niepokoili się, że po godzinie 22.00 jeszcze go nie ma w hotelu. Próbowali skontaktować się telefonicznie z którymkolwiek z kierowników ekipy. ŻADEN Z NICH NIE ODEBRAŁ TELEFONU. Straszne to jest. Okazało się, że dziecko zgubiło się wracając po ciemku samotnie z sali gry do hotelu. Nikt się nim nie zainteresował....
Szkoda tylko, że kierownikiem jest pan Bielczyk. Już wolałabym kogoś zupełnie obcego.Niestety zmieniłam o nim zdanie o 180 stopni. Wszystko tylko i wyłącznie dla kasy. Nic z serdeczności i i za dziękuję. Szkoda. Przede wszystkim naszych dzieci.
Kierownik ekipy oficjalnej reprezentacji Polski rano śpi do 9.00, potem nie interesuje się swoimi zawodnikami w najmniejszym stopniu. Nawet nie jest łaskawy zapytać jak dziecku poszło. Koszmarne warunki dla rodziców go nie obchodzą, bo nie on czeka na swoich zawodników jak skończą rundę. Wyspać się, wypocząć i zwalić całą robotę i odpowiedzialność na rodziców. Tak najprościej. I za nasze pieniądze. Po to PZSZach wysłał dwóch kierowników. " Bo się drugi przydaje". No chyba do towarzystwa.
Oficjalna reprezentacja Polski juniorów na MEJ to jakaś parodia. Nie ma żadnej organizacji, każdy sobie, trenerzy zajmują się tylko i wyłącznie swoimi zawodnikami ( co jest zrozumiałe) a kierownicy ekipy nie zajmują się żadnym. Przy salach gry nikt, oprócz oczywiście rodziców, na zawodników nie czeka i się nimi nie interesuje. Przecież kierownik nie będzie stał na parkingu bez miejsca do siedzenia, schronienia przed deszczem i kibla. Za to drinki się pije świetnie, bo to przecież na koszt naiwnych rodziców, którzy chcieli, żeby ich dzieci zagrały w tym prestiżowym z nazwy turnieju. Potem pzszach znów napisze, że to RODZICE uprawiają turystykę szachową. Za rok pewnie wyślą pięciu kierowników, bo przecież darmowe wakacje bez praktycznie żadnych obowiązków się swoim należą. Wyspać się można, graczami zajmą się rodzice lub ich prywatni trenerzy a wypoczynek na koszt naiwniaków jest świetny. Rodzic może najwyżej usłyszeć, żeby się wyluzował i nie przejmował się kojarzeniami, pobieraniem partii i szachami. Przepraszam. Czy ja tu jestem na wakacjach? Po co w takim razie tu przyjechaliśmy? Grać czy się wczasować? Wg kierownika ( przepraszam Panie Jacku) wczasować. Według mnie nie.
Aż się nie chce wierzyć w to co napisała Pani Katarzyna. Co na to Prezes PZSzach ?
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za dodanie komentarza. Jeśli nie będzie zawierał wulgaryzmów lub słów obraźliwych zostanie wkrótce opublikowany.
Jurek