Pośmiejmy się z nas samych - czyli o szachach na wesoło cz.2
W rozmowie z Michaiłem Talem pewien młody amator-szachista zapytał:
- Jeśli wygram 10 partii z Robertem Fischerem i 10 partii z Michaiłem Tallem, to jaki poziom gry osiągnę ? Teraz mam trzecią kategorię.
Tal odpowiedział - Jeśli wygrasz 10 partii z Fisherem, ja grać z tobą nie będę.
Fischer grał pewnego razu symultanę w więzieniu w mieście Denver, Colorado. Kiedy zbliżył się do jednej z szachownic, odkrył, że jego partner ukradł białą wieżę.
- Jeśli nie postawisz tej wieży na miejsce - rzekł surowo mistrz - to będę musiał poinformować władze więzienne, a za to będziesz dłużej tu siedział !
- mnie nie nastraszysz - warknął jego przeciwnik. - Jestem skazany na dożywocie ...
Na turnieju w Buenos Aires, polsko - argentyński szachista Najdorf codzienne zmieniał ubranie.
- Ile ty masz strojów ? - zapytał go młody Fischer.
- 150 - chętnie odpowiedział słynny szachista.
Fisher, był pod wrażeniem i od tej pory zaczął zbierać ubrania. Minęło kilka lat i ponownie spotkał się Fisher z Najdorfem.
- Rekord pobity! W mojej szafie mam teraz 157 strojów! - pochwalił się Fischer.
- Brawo, Bobby - pogratulował mu Najdorf. - Ale chyba nieco przesadziłeś. Wtedy ja tylko żartowałem, mam tylko 15 garniturów ...
Pewnego razu Keres dawał symultanę. Podchodząc do jednej z kolejnych deski, gdzie wcześniej wykonał 1.e2-e4, odkrył, gdy przyszedł do niej po raz drugi, że jego pionek jest na pozycji wyjściowej. Keres ponownie popchnął pionek na e4. Jednakże, gdy wrócił do tej samej deski po raz trzeci, arcymistrz znowu zobaczył zaczarowanego pionka na polu e2.
Nie zdając sobie sprawy, co się dzieje, Keres znacząco popatrzył się na swojego rywala i ponownie przesunął swojego pionka na e4. Jego przeciwnik, 85-letni staruszek, wcale nie stropił się srogim spojrzeniem mistrza i i radośnie zawołał: Remis!. Trzykrotne powtórzenie pozycji.
Znany szachista Bolesławski znany był z tego, że był bardzo małomówny. Pewnego razu, będąc na turnieju w Budapeszcie, wybrał się na długi spacer z mistrzem Aleksandrem Sokolskim. Przez cały czas nie powiedział ani słowa. W końcu, Sokolski nie wytrzymał i go zagadnął:
- Jaka piękna pogoda, prawda ?
- Ale z Ciebie gaduła Aleks! - odpowiedział Bolesławski.
Rok 1972. Syberia. Na pustkowiu żyje sobie samotny facet, od lat nie ma do kogo ust otworzyć. Pasjonat szachów. Codziennie rozstawia figurki, otwiera stareńkie książki szachowe jeszcze po ojcu i czyta, przestawia, analizuje...
Osobliwie zaś w owym czasie, gdy radio nadaje transmisję z meczu Fischer-Spasski.
Niestety, facet nie ma szczęścia, gdy mecz wkracza w decydującą fazę, nagle radio wysiada... Cóż robić... Taki los...
Mija parę miesięcy i zdarza się cud: na horyzoncie pojawia się człowiek! Wycieńczony, wlokący się ostatkiem sił, ale jeszcze żywy. Gospodarz biegnie co sił, przybysza pod ramię, do domu prowadza, za stołem sadza, karmi, odzienie na zmianę przynosi i gotów przyszykować pokój, ale jedna kwestia nie daje mu spokoju i chce ją natychmiast wyjaśnić:
- Przepraszam bardzo, jestem tu samotny, a pasjonuję się szachami. Słuchałem transmisji meczu Fischer - Spasski, ale w najlepszym momencie wysiadł mi odbiornik. Może pan wie, jak ten mecz się zakończył?
- Przegrałem...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za dodanie komentarza. Jeśli nie będzie zawierał wulgaryzmów lub słów obraźliwych zostanie wkrótce opublikowany.
Jurek